+1
fromviewof.com 28 lipca 2015 16:49
Bergamo, Citta Alta to o tym pomyślałam, jak otworzyłam oczy. Obudziło mnie palące słońce. Promienie paliły kawałek mojej stopy, która gdzieś tam wystawała spod cienkiej narzuty. Śniło mi się, że mam całą sparzoną nogę od słońca, a na niej takie wielkie bąble z wodą w środku. To chyba taka kumulacja wczorajszej spiekoty, plus moje obtarte kostki. :) Gdyby ktoś z Was nie czytał tego, co działo się dzień wcześniej, to zapraszam do przeczytania tego postu http://fromviewof.com/jezioro-garda-sirmione-jak-przetrwac-w-tropikach/ No to mamy piękne wieczorne zdjęcia z widokiem na Citta Alta! Miała być mała drzemka, a my spaliśmy 9 godzin.

Już wiemy, że dziś zwiedzimy stare miasto. Miejskie mury ochronią nas przed tym upałem. Nigdzie nam się w sumie nie spieszy. Samolot odlatuje o godzinie 21-szej, więc mamy cały dzień dla siebie i Bergamo. Wczoraj nie jedliśmy śniadania u Matteo, więc dziś z chęcią skonsumujemy włoskie croissant-y, tartę z jabłkami oraz grzanki. Idziemy do kuchni, lecz brakuje dla nas miejsca przy stole. Bierzemy po kubku włoskiej latte i wyruszamy na taras aby tam wypić kawę. Z tarasu mamy widok na całe Bergamo, Citta Alta oraz na wzgórza, które są obok. Nie ma takiej możliwości aby dłużej siedzieć na tarasie. Poranne godziny, a tu jest już duszno i promienie słoneczne zaczynają dość intensywnie drażnić naszą skórę. Schodzimy do jadalni. Stół jest odpowiednio zastawiony jedzeniem i wszystkie miejsca są wolne. Ja usiadłam tak, aby mieć widok na wieżę kościoła Sant’Alessandro in Colonna z XVw.



Czas spakować swoje rzeczy i wyruszyć do starego miasta. Idąc w stronę stacji PKP skręciliśmy w inną drogę. To tak dla odmiany, aby nam się nie nudziło. Przy okazji weszliśmy do kościoła Santa Maria Immacolata delle Grazie. W miejscu tym stał kiedyś kościół klasztoru franciszkanów założony przez San Bernardino w 1422r. Z racji budowy alei prowadzącej do głównego dworca, został on przebudowany w połowie XIX w.



Nie śpiesząc się, spacerkiem idziemy w kierunku stacji PKP. Kupujemy bilety dobowe i po paru minutach wsiadamy do autobusu, który jedzie w kierunku Citta Alta. Wysiadamy na przystanku obok kolejki linowo – terenowej. Jeszcze nie wjechaliśmy na górę, a ja już jestem zachwycona. Mamy bilety dobowe i nie musimy kupować dodatkowych na kolejkę Funicolare. Włoska obsługa jak zawsze wita nas z uśmiechem na twarzy.





Wsiadamy i z ciekawością pokonujemy 85- pięcio metrową różnicę wysokości z 52%-owym maksymalnym nachyleniem. Widoki zachwycające. A to podobno dopiero początek.





Nie byliśmy przygotowani na zwiedzanie Bergamo, bo w niedzielę mieliśmy przepłynąć promem jezioro Como. Nie wiem, w którym kierunku mamy się udać. Skręcamy w uliczkę Via Gaetano Donizetti tuż za barem ,,Trattoria”.







Cisza, spokój, gdzieś tam idzie mała grupka turystów. Nareszcie chłód i miejsca bez promieni słonecznych. To nas całkowicie uszczęśliwiło. Po prawej stronie widzimy mury katedry oraz Bazyliki di Santa Maria Maggiore z XII w.



Widok białych lwów po południowej stronie jest imponujący.



Poniżej na zdjęciu między budynkami mieszkalnymi widnieje mała Świątynia Krzyża Świętego z XI w.



Nie ma co się ociągać. Idziemy na Plac Vecchia, który jest podobno najstarszym publicznym placem we Włoszech. Oryginalne kształty architektoniczne lombardzkiego stylu romańskiego bazyliki są przepiękne.





Na placu spędzamy dłuższą chwilę, bo jest tutaj na co patrzeć. Palazzo della Ragione zbudowany w latach 1538-1554, Palazzo Nuovo, gdzie ma siedzibę jedna z najważniejszych bibliotek historycznych we Włoszech – Biblioteka Angelo Mai, wieża miejska zbudowana w XI – XII w., fontanna Contarini, to zabytki, których nie da się ominąć.









Powoli robimy się głodni. Pierwsze co przyszło mi na myśl , to ta restauracja z pizzą w kawałkach, o której wszyscy tak wspominają na swoich blogach. Nie znam adresu, bo nie byłam przygotowana na spędzanie czasu w Citta Alta. Na szczęście głód nam tak bardzo nie dokucza. Wyruszamy dalej. Przy bibliotece Angelo Mai skręcamy w lewo w Via Bartolomeo Colloni. Jak się okazało nie musieliśmy tej restauracji szukać zbyt daleko. Zaraz po prawej stronie sama się odnalazła.



Jest to czas sjesty, więc kolejki ogromne, a my spokojnie możemy wytrzymać jeszcze, więc postanawiamy wrócić tu za jakieś dwie godziny. Ulica ta jest zatłoczona w takim stopniu, że trudno nam się tu idzie. Po drodze podziwiam włoskie sklepowe wystawy.



Kupujemy wodę i kolejny magnez na lodówkę. Spacerując dalej odnajduję kościół Sant’Agata nel Carmine, a wzmainki o nim są z 1356r.



Mamy jeszcze na celu wjechanie drugą kolejką na wzgórze San Vigilio, lecz także nie wiemy gdzie ta kolejka się znajduje. Idąc dalej, trafiamy na Piazza della Citadella, na którym obecnie jest trag z rękodziełem. Wszystko tu jest piękne.







Najbardziej przypadły mi do gustu lampy z rur i słoików oraz obrazy ze sztachet. Może sama w domu wymaluję kawałek płotu i przywieszę na ścianie? To będzie odmiana dla mojego deocupag-u :) Za placem siadamy na ławeczkach. Szukamy w google maps naszej drugiej kolejki Funicolare, lecz okazuję się, że wystarczy jak przejdziemy na drugą stronę ulicy i skręcimy w lewo. Znowu mamy szczęście, bo tak przez przypadek dotarliśmy w miejsce, do którego chcieliśmy trafić. Wjeżdżamy na górę.



Widoki także cudne. Tu jest bardziej gorąco, bo nie ma już takiej zabudowy jak w Citta Alta. Idziemy w kierunku zamku.





Kilka zdjęć i wracamy się w stronę starego kościoła znajdującego się obok kolejki.



W sumie zastanawiamy się co dalej zwiedzać na tym wzgórzu, więc bez celu kierujemy się w prawo ulicą Via S. Vigilio. Spacerując napotykamy mały bar ,,Belvedere” z pięknymi widokami na pobliskie wille.





Siedzą tam sami Włosi popijając tutejsze trunki. Jest wolny stolik na tarasie! No to siadamy i w tak wspaniałym klimacie relaksujemy się podziwiając te piękne domy. Czas nas już trochę goni, więc zjeżdżamy kolejką na dół.



Odnajdujemy naszą restaurację z pizzą. Ja wybrałam sobie kawałek z rukolą, wędzonym serem i łososiem, zaś Michał z owocami morza i pesto. Pychota! Najedliśmy się do syta. Trzeba jeszcze zjechać na dół i odnaleźć przystanek autobusowy. Nigdzie go nie szukaliśmy, bo jest po prawej stronie kolejki Funicolare. Dwie i pół godziny przed odlotem samolotu byliśmy na lotnisku. Czas ten wykorzystaliśmy na zdjęcia.



Dzięki temu powstał ,,timelapse,, prawie dwuminutowy, na którym możecie zobaczyć to, co działo się na Orio al Serio w ciągu dwóch godzin.


Takimi widokami pożegnało nas piękne Bergamo.







Nie żałuję, że zamiast nad jezioro Como, pojechaliśmy do Starego Miasta. Było tu zdecydowanie chłodniej pośród grubych murów kamienic. Zabytki przepiękne, pizza smaczna i widoki cudne!

Zapraszamy na bloga. Niebawem znajdziecie tam informacje jak najłatwiej dojechać do Sirmione i jak podróżować po Bergamo. Info o przystankach, sklepach i nie tylko.

Pozdrawiamy wszystkich czytelników :)

http://fromviewof.com

Dodaj Komentarz

Komentarze (4)

grzegorz-firlit 29 lipca 2015 10:29 Odpowiedz
Rok temu w Bergamo znalazłem się przy okazji powrotu z Alp. Również nie miałem w planach zwiedzania tego miasta. Miałem do dyspozycji kilka godzin i wykorzystałem je na błądzenie ciasnymi uliczkami Citta Alta. To były piękne chwile i wspaniałe zaskoczenie, przypomniały mi się czasy kiedy nie było Street View, Google Earthów itd..., a za każdym rogiem czaiła się niespodzianka, której jeszcze nie widziałem na monitorze...
fromviewof-com 29 lipca 2015 12:47 Odpowiedz
grzegorz-firlitRok temu w Bergamo znalazłem się przy okazji powrotu z Alp. Również nie miałem w planach zwiedzania tego miasta. Miałem do dyspozycji kilka godzin i wykorzystałem je na błądzenie ciasnymi uliczkami Citta Alta. To były piękne chwile i wspaniałe zaskoczenie, przypomniały mi się czasy kiedy nie było Street View, Google Earthów itd..., a za każdym rogiem czaiła się niespodzianka, której jeszcze nie widziałem na monitorze...
Piękne miasteczko...i nie ma co (tak jak w naszym przypadku) odkładać zwiedzania na następny raz....Ja nie żałuję :) tylko trochę za goraco było :)
maczala1 20 sierpnia 2015 14:53 Odpowiedz
"Odnajdujemy naszą restaurację z pizzą. Ja wybrałam sobie kawałek z rukolą, wędzonym serem i łososiem, zaś Michał z owocami morza i pesto. Pychota! Najedliśmy się do syta." Przepraszam za szczerość ale pizza z tej "hurtowni pizzy ciętej nożyczkami" przy Via Colleoni to w ogóle nie zasługuje na miano pizzy, a włoskiej to już w szczególności. Poza ładnym wyglądem, żadnych zalet - tłusta, niedobra i do tego jak się policzy, to wychodzi koszt zbliżony do tańszej restauracji. Raz z ciekawości i braku czasu skusiliśmy się na nią i teraz na widok tego zdjęcia przypomniał mi się smak - bleeee :)
fromviewof-com 20 sierpnia 2015 18:11 Odpowiedz
maczala1"Odnajdujemy naszą restaurację z pizzą. Ja wybrałam sobie kawałek z rukolą, wędzonym serem i łososiem, zaś Michał z owocami morza i pesto. Pychota! Najedliśmy się do syta." Przepraszam za szczerość ale pizza z tej "hurtowni pizzy ciętej nożyczkami" przy Via Colleoni to w ogóle nie zasługuje na miano pizzy, a włoskiej to już w szczególności. Poza ładnym wyglądem, żadnych zalet - tłusta, niedobra i do tego jak się policzy, to wychodzi koszt zbliżony do tańszej restauracji. Raz z ciekawości i braku czasu skusiliśmy się na nią i teraz na widok tego zdjęcia przypomniał mi się smak - bleeee :)
Nam smakowała :) nic w niej tłustego nie było..Gorszą jadłam w Wenecji...A najlepszą na wsi w Bertinoro....